I co dalej?

Brawo Ty, brawo Wy. Po katastrofie wydostaliście się w spokojne i bezpieczne miejsce, ewakuacja przebiegła z przygodami i kłopotami, ale w sumie bez większych strat. To dzięki temu, że byliście przygotowani i zorganizowani. Odsapnęliście w docelowym punkcie, zapasy są, sprzęt jest. Można jakoś żyć.

I co teraz? Co dalej? Takich ocalonych, jak Wy, jest więcej. Może 5% społeczeństwa, może 50%, a może 90%. Cywilizacja upadła całkowicie, nie ma prądu ani rządu – a może tylko odrobinę się zachybotała i wszystko wraca do normy. Jeśli wraca – to warto się włączyć w naprawę świata, na trochę lepszych zasadach niż te obecne.

A jeśli rzeczywiście wszystko się posypało? Jeśli jakiś wulkan spowodował globalną zimę, albo powtórka burzy Carringtona usmażyła całą elektryczność na świecie? Też trzeba zacząć odbudowywać naszą cywilizację.

Nie mogę tu podać gotowej recepty, jak po katastrofie podnieść wszystko z gruzów. Zbyt wiele czynników i zmiennych ma na to wpływ. Być może odrodzimy się jak feniks z popiołów, być może cofniemy technologicznie do poziomu 19 stulecia, mając wiedzę co utraciliśmy i jak to odbudować. Chwilę pociągniemy na resztkach obecnych zapasów. Może uda się w ciągu kilku dni przywrócić jako-takie zasilanie w prąd, a być może zajmie to miesiące. Albo i lata. Być może naprawa świata zajmie kilka lat – a być może kilkanaście.

Ale wiem jedno – nie możemy potraktować katastrofy jako końca – ale jako początek czegoś lepszego.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *